Rekomendowane artykuły

4 komentarze

  1. Standardowy powód zrzucania przedmiotów – nakarm mnie. Codziennie pomiędzy 4 a 4:30 Desmond wchodzi na mnie, robi kilka okrążeń, trąca nosem, a jeśli to nie przynosi efektu…cóż…”pomóż mi grawitacjo!”. I to już bez znaczenia co – telefon, pilot od tv, pudełko z chusteczkami, tabletki na gardło…wszystko co się może znaleźć na nocnej szafce jest potencjalną ofiarą współpracy Desmonda i grawitacji. A jak tylko otworzę oko…nie ma zmiłuj. „Miau miau”…deptu deptu…do skutku. Lucek i Ciri natomiast tylko czekają w drodze do misek, bo znają skuteczność starszego brata 🙂

    1. Desmond po prostu przemawia w imieniu tłumu i potrzebuje siły przebicia 😅 Ale na poważnie, doskonale że zauważasz takie zachowanie i wiesz doskonale, z czym się wiąże, a jednocześnie masz świadomość, że po prostu go tego nie oduczysz. Taki już sobie wyrobił mechanizm i przecież kota ukarać się nie da za coś, co dla niego naturalne 🙂 Dzięki za świetny przykład kociego testowania grawitacji!
      Pozdrowienia dla Ciebie, Desmonda – mistrza grawitacji, a także Lucka i Ciri od całej ekipy myKotty!

  2. Mój kot lubi zabawę. ja stawiam na stole tubkę z kremem, on ja zrzuca. I tak kilkadziesiąt minut. Może myśli „kiedy Ci się znudzi?” A może … tresuje mnie w podnoszeniu tubki z kremem.

    1. Hm, dobre pytanie – Ty się bawisz z kotem, czy kot z Tobą 😅 Coś w tym jednak jest – u nas, teamowa kotka Tosia również lubi takie zabawy. I na co dzień nie należy do kotów zrzucających przedmioty z półek ot tak, ale gdy chce się bawić, wskakuje na fotel i czeka, aż ktoś położy na oparciu papierową kulkę. Zabawa bez końca pt. „jak daleko możesz kulko polecieć?” 😼 Ah, te koty!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *