Tym razem na blogu mierzymy się z tematem trudnym. Ból związany z odejściem ukochanego zwierzęcia można porównać do utraty najbliższego członka rodziny. To właśnie czuliśmy, kiedy straciliśmy Luisa – naszego pierwszego kota, wspaniałego towarzysza i inspirację do założenia myKotty. Choć po długiej walce zabrała go choroba, pozostanie z nami na zawsze – w pamięci, a także – dla tych, którzy go nie znali, w logo firmy. Teraz także możecie poznać go bliżej, ponieważ postanowiliśmy opowiedzieć Wam historię, której pierwszy rozdział rozpoczyna się od słowa Miłość.
Opowiada Marta
Przyjaźń z toruńskiego schroniska
Z Luisem poznaliśmy się w toruńskim schronisku. Gdy już dojrzała w nas decyzja o adopcji, spędziłam w tym miejscu wiele godzin, przyglądając się kotom i obserwując ich zachowanie. Moją uwagę przykuł Luis – wydawał się spokojny, nie wdawał się w bójki z pozostałymi kotami i unikał konfliktów. Jego dojrzała postawa, mądre oczy i wyjątkowo łagodne usposobienie sprawiły, że nie mogłam wybrać inaczej – ten kot już przy pierwszym spotkaniu skradł moje serce.
Zaraz po adopcji Luis stał się pełnoprawnym członkiem rodziny i szybko zaczęliśmy nadawać na tych samych falach. Początkowo mieliśmy dla Luisa bardzo dużo czasu, natomiast wraz z rozwojem firmy ta ilość się kurczyła, powodując w nas obawę, że nadejdzie taki dzień, w którym zdamy sobie sprawę, że nie poświęcamy Luisowi wystarczająco dużo uwagi. Nie chcieliśmy pójść na kompromis, a w naszych głowach zaczął się tlić szalony pomysł, pt. drugi kot.
Jak bracia
Od słowa do słowa i stało się! Znaleźliśmy kompana dla Luisa. Figo pochodził od rodziny, w której okociła się kotka. Kiedy do nas dołączył, był jeszcze kociakiem, natomiast od początku to on wyznaczał granice w naszych relacjach. Dogadywaliśmy się całkiem nieźle, jednak z czasem Figo zaczął wybierać towarzystwo Luisa – naturalnie zeszliśmy na drugi plan, obserwując jak w naszym domu rozkwita prawdziwa, kocia przyjaźń.
Dla Luisa towarzystwo kompana stało się ożywcze, co objawiało się w nieposkromionym apetycie i większej ilości energii. Razem z Figo tworzyli zgrany duet – przyjemnie było oglądać ich walki toczone dla zabawy i wariackie harce po całym domu. Młodszy kot całkowicie oszalał na punkcie Luisa, widząc w nim nie tylko towarzysza zabaw, ale również rodzicielski autorytet, do tego stopnia, że raz zdarzyło mu się nawet pomylić go z mamą!
Kiedy choroba wzięła górę nad zabawą
Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Tak się stało, kiedy Luis zaczął chorować. Jeździliśmy z nim do najlepszych specjalistów, ale choroby nerek nie można było zatrzymać. Beztroska zabawa przerodziła się w opiekę, zarówno ze strony naszej, jak i Figo, który bardzo dobrze czuł, co dzieje się z Luisem i w trudniejszych dla niego momentach wycofywał się, aby dać mu czas na regenerację. Gasnący blask naszego pierwszego kota wywoływał w nas wszystkich cierpienie – wiedzieliśmy, że nie możemy wygrać tej walki, lecz nie chcieliśmy składać broni. Nawet Figo, pociesznie bawiący się zasłonami w ostatnich chwilach Luisa wydawał się żyć nadzieją, że jeszcze nie wszystko stracone.
Nowy rozdział w naszym życiu
Pierwsze dni bez Luisa były niezwykle trudne – czuliśmy pustkę, a Figo przestał się bawić, na swój sposób przeżywając żałobę. Staraliśmy się zmniejszyć jego napięcie, zachęcając go do wspólnych figli, niestety bez skutku – każdy, najmniejszy dźwięk wywoływał u niego stres i szybko popadał w melancholię. Z pomocą przyszły kocie feromony, Figo stał się pewniejszy siebie, ale nadal nie widzieliśmy w nim tego kota, którym był wcześniej.
I tak oto narodziła się decyzja, o powiększeniu naszej kociej rodziny i zapewnieniu towarzystwa Figo, który teraz potrzebował pomocy, podobnie jak kiedyś Luis. W domu pojawił się nowy kot i obecnie jesteśmy na etapie kończenia procesu izolacji z socjalizacją. Pierwsze relacje między Figo, a młodym kociakiem przywołują wspomnienia – jeszcze nie tak dawno to Figo musiał zabiegać o względy Luisa. Liczymy na to, że już niedługo będziemy świadkami beztroskich zabaw między naszymi kotami, które jeszcze potrzebują czasu, by się poznać i zaprzyjaźnić.
Wypatrujcie kolejnego artykułu, w którym opiszemy jak im to wychodzi!
Nawet nie wyobrażam sobie tego bólu, który czuliście i pewnie czujecie tez w pewnym stopniu nadal…. w naszych sercach 8 miesięcy temu zamieszkał Kodi, a od paru dni jest tez z nami Nazgul i właśnie tez przechodzimy przez poznawanie ich ze sobą. Są członkami rodziny ❤️ I nie wyobrażamy sobie żeby ich nie było.
Pozdrawiam ciepło!!! 💙💙💙 i czekam na nowy post 🙂
Bardzo kibicuje młodemu 🙂 oby połączyła ich prawdziwa przyjaźń i wsparcie
Trzymam kciuki za przyjaźń międzykocią!
Zawsze powtarzam, że to jedyna wada kotów – żyją za krótko. Ale dobrze że wracają w innym futerku!
Moja niesamowita kotka odeszła wiele lat temu na niewydolność nerek… Po przeszło dekadzie pojawiła się moja miłość: kotka Iga, a po roku który minął wprowadzamy z ogromnym trudem kocurka Macieja,…. Mamy też większą wiedzę. I teraz wiem, że należy koniecznie zadbać o to aby kot wypijał codziennie niezbędną do pracy nerek-wodę, która pozwala właściwie pracować nerkom… To wg weta główna przyczyna kocich choröb nerek