9 faktów o myKotty, o których mogliście nie mieć pojęcia

Muzyka! Światła! Akcja! 

Październik to w myKotty miesiąc świętowania – w końcu 9 urodziny obchodzi się tylko raz. Mówi się, że koty mają 9 żyć, ale my zdecydowanie nie zamierzamy się zatrzymywać i za kulisami szykujemy dla Was rzeczy, na myśl o których futro jeży się z wrażenia. Zanim jednak zamkniemy kolejny udany rok i wrócimy do pracy z pełną mocą, trzeba się trochę rozluźnić. Gotowi na 9 ciekawostek o myKotty, o których możecie nie wiedzieć? 

Team myKotty liczy razem 16 łap

W myKotty to futra rządzą biznesem, a przynajmniej tak im się wydaje. To dla kotów tworzymy kolejne projekty drapaków, legowisk, akcesoriów i to nasze koty testują wszystkie prototypy, od pierwszego dnia istnienia marki. Nasz team liczy aktualnie razem 16 łap … tych kocich oczywiście. Wiadomo jednak, że przepracowywanie się nie leży w kociej naturze – trzeba w końcu znaleźć też czas na pielęgnację futra, manicure i inne kocie sprawy. Do pomocy mamy więc w ekipie kilkanaście rąk ludzkich, których to sprawne, przeciwstawne kciuki pozwalają dopiąć wszystko na ostatni guzik.

50% teamu myKotty reaguje na kocimiętkę! 

Przypadek? Nie sądzimy 😉 Dla tych jednak, co na kocimiętkę wolą kręcić wąsem, w naszej zabawce KungFu umieściliśmy też walerianę. Takiemu połączeniu nie oprze się żaden kot. 

Kot z logo marki to wierne odwzorowanie kota Luisa – protoplasty marki myKotty

PrzeKoty będące z nami dłużej z pewnością pamiętają nasz koci duet – Luisa i Figo. Czy wiecie jednak, że to właśnie dzięki Luisowi powstało logo myKotty? I to jego purrfekcyjna, drapiąca poza na jednym z pierwszych prototypów drapaka została upamiętniona w formie wektorowej, a następnie umieszczona na wszystkich powstających produktach myKotty. Nie znamy lepszego sposobu na to, by protoplasta marki mógł czuwać nad nią już na zawsze. 

Przodujemy w tzw. biurowym CATworkingu 

CATworking, czyli w wolnym tłumaczeniu: praca z kotem, to nasza specjalność! Marka myKotty wystartowała 9 lat temu z pomysłu naszego kota Luisa, więc z kotami pracujemy dosłownie od zawsze. Wraz z przyłączeniem się do teamu nowych osób, do zespołu wchodzi też coraz więcej kotów! Dość powiedzieć, ogarnianie spraw biurowych z kotem dreptającym po klawiaturze dopracowaliśmy do purrfekcji. 

Nadajemy do Was z różnych stron Polski

Praca w myKotty home officem stoi – z kanapy pracowaliśmy zanim stało się to modne! Koty oczywiście doceniają stałe towarzystwo a my, dzięki elastyczności pracujących w teamie człowieków, nadajemy dla Was z różnych lokalizacji w całej Polsce. Poznań, Wrocław, Toruń, Szczecin, Szprotawa … a czasem nawet góry, plaża, wagon restauracyjny w pociągu pośpiesznym i sekretny koci wymiar, do którego wstęp mają tylko wtajemniczeni! Tylko jak w tym wszystkim utrzymać dobry klimat w zespole? Oto nasz sekret: 

Dzień bez mema rozsyłanego sobie nawzajem w teamie jest dniem straconym

Praca w przyjaznej atmosferze jest o niebo lepsza, niż typowe klimaty biurowe, a dobre humory sprzyjają spontanicznym wybuchom kreatywności. To dlatego w myKotty każdy dzień bez kociego mema uważamy za dzień stracony. Lubimy już od rana rozsyłać sobie w teamie wszelkiej maści memy, żarty i śmieszne filmy. Plotki głoszą, że koty śmieją się z memów o człowiekach równie często 🙂 

Tekturę i futro liczymy już w tonach – tak to bywa w kocim biznesie

Jesteśmy marką w 100% polską, ale jak w każdej kociej głowie, i u nas pojawiają się myśli o podboju świata. W końcu – dlaczego nie! Jak tego dokonać? Oczywiście w przeKocim stylu – z toną tektury, futra, aromiautycznych ziół i masą pomysłów w głowie. I choć swoją bazę rozbiliśmy w Polsce, cały czas docieramy do przeKotów z całego globu. Kanada, Japonia, Australia? Ciekawe, czy kiedyś wbijemy własną pinezkę na Księżycu, bo na Marsa wysłaliśmy już pierwszego kota w kosmosie – Neila CATstronga w naszej kosmicznej kuwecie SpaceKotty! 

Do USA wjechaliśmy z przytupem

A skoro o globalnej ekspansji mowa, myKotty szybko zakorzeniło się także w USA.  Pierwszy kontener drapaków, który wyruszył do USA, był załadowany drapakami własnoręcznie zapakowanymi przez założycieli – Martę i Mariusza. Niezłe to było przedsięwzięcie, a palce zdarte od kartonów z tektury do krwi. Dziś nasze paczki do przeKotów w USA startują z magazynu w Delaware, ale wciąż z dumą wspominamy ten pierwszy, przełomowy kontener, który wyruszył prosto spod naszych łap na szerokie wody. 

Marka z pazurem, czyli historia nazwy myKotty

Na deser zostawiliśmy ciekawostkę, która będzie gratką dla przeKotów, którzy są z nami od samego początku. Czy pamiętacie, że na starcie marka nazywała się myKitty? Gdzieś po roku porzuciliśmy cienkie „i” na rzecz wypasionego „o”. Kocia marka musi mieć pazur!

Czy coś okazało się dla Was, drogie przeKoty, zaskakujące? A może od dawna czuliście, że praca z kotami musi być furrtastyczna w każdym wymiarze? My wiemy jedno – to dzięki Wam, przeKoty, marka myKotty rozwija się już od 9 lat i to dla Was i Waszych futer tworzymy kolejne kocie projekty. Tylko z Wami zawsze i wszędzie! 

Wirtualny toast za Was i za kolejne 9 żyć myKotty.

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.