Gdyby postawić przed kotem otwartą paczkę ulubionych smakołyków i wyjść z pokoju, prawdopodobieństwo jej przetrwania jest raczej znikome. Nic w tym dziwnego – w końcu snacksy to żyćko! Gdy jednak wszystkie kocie zmysły nastawione są na upolowanie pyszności, to do nas, przeKocich Opiekunów, należy dopilnowanie, by kitku nie przesadził z ich ilością. Dziś porozmawiamy więc o tym kiedy warto rozpieszczać naszych futrzanych przyjaciół smacznymi nagrodami i jak dużo smaczków to jednak ZA DUŻO. Sprawdźcie to z nami, przeKoty.
Kaloryczność kocich smakołyków
Kocie smakołyki, nawet te z najlepszym składem (jak choćby suszone mięso) nie są pełnowartościowym pokarmem. To tylko przekąska, która choć będzie atrakcyjną nagrodą dla kota, nie może stanowić podstawy kociej diety. Z żywieniowego punktu widzenia smakołyki to po prostu dodatkowe kalorie – nie powinny stanowić więcej, niż 10% DER (czyli dziennego zapotrzebowania kota na energię potrzebną do aktywnego funkcjonowania). Aby więc nie przyczyniły się do problemów zdrowotnych (np. z otyłością), należy zawsze doliczać je do zaplanowanej kaloryczności wszystkich podawanych posiłków w ciągu dnia i dopilnować, aby to jednak zdrowe, pełnowartościowe dania były podstawą kociej diety.
Co to oznacza w praktyce? Jeśli macie odrobinę zacięcia matematycznego, polecamy wyliczyć kaloryczność smakołyków i wszystkich spożywanych przez kota posiłków. Niezbędne do takich wyliczeń wzory znajdziecie w książce Agnieszki Cholewiak-Góralczyk “Nie dla Psa (i kota) Kiełbasa”, którą gorąco polecamy. Jeśli natomiast nie chcecie bawić się w wyliczenia, zawsze warto sprawdzić zalecenia producenta na opakowaniu i raczej trzymać się zasady: co za dużo, to niezdrowo.
Skład kocich snacksów ma znaczenie
Kalorie w smakołykach nie biorą się z powietrza – każdy składnik ma tu znaczenie. Jeśli więc już dostarczamy do kociej diety coś ekstra, warto robić to świadomie. Wiadomo, sami od czasu do czasu sięgamy po chipsy, słodzone napoje czy coś niezdrowego, ale nie robimy tego codziennie. A przy bardziej wrażliwym i znacznie mniejszym od naszego kocim organizmie, ostrożności nigdy za wiele. Czego więc szukać w kocich przysmakach? Tego, co dla kota najzdrowsze, czyli mięsa. Im prostszy skład smakołyków, tym lepiej. Futrzaki wcale nie potrzebują w swojej diecie nadmiaru węglowodanów, wypełniaczy typu groch, skrobia, czy mąka kukurydziana, produktów roślinnych, mleka, cukrów, resztek odzwierzęcych – to tylko puste kalorie. Ładnie zapakowane odpadki, to wciąż odpadki, choć dzięki polepszaczom smaku, niektóre koty będą za nimi szaleć.
A co ze smakołykami w formie pasty? Tu również zwróć uwagę na zawartość opakowania – wiele łatwo dostępnych past, kremów i sosików to niestety produkty dalekie od ideału. W składzie po raz kolejny szukamy tutaj prostoty, ograniczamy cukry i produkty roślinne. Czasami po prostu wystarczy dobrze się rozejrzeć, żeby znaleźć lepszą alternatywę 🙂
Za co warto nagradzać kota smaczkami?
Gdyby tak zapytać o zdanie ekspertów – tych mruczących i futrzastych, odpowiedzieliby zgodnie: za wszystko! Taki scenariusz mógłby jednak szybko przerodzić się w wychowanie kota, który nieustannie błaga o smaczki i nieuchronnie je dostaje, tylko po to, aby Opiekun miał trochę spokoju. Lepiej więc działać tu z głową.
Smakołyki są cennym narzędziem w pracy z kotami – mogą pomóc przełamywać koci strach i niepewność, wyrabiać u kota dobre nawyki, umilać mało przyjemne i nielubiane przez kota sytuacje (np. obcinanie pazurków, czesanie czy podawanie lekarstw), a także być elementem zabawy: nagrodą za udane polowanie lub wkładką do mat węchowych i puzzli, które wymagają od kota aktywacji wszystkich zmysłów. Te najlepsze, za którymi Twój kot wprost szaleje, zachowaj na specjalne okazje – niech poczuje, że dla nich jest gotów zrobić wszystko, łącznie z dobrowolnym przyjęciem lekarstw czy wskoczeniem do transportera. Więcej o tym jak wykorzystać smakołyki do pracy z kotami przeczytasz na naszym blogu: https://blog.mykotty.pl/2023/09/18/przekup-kota-jak-wykorzystac-snacksy-do-pracy-z-kotami/
Kiedy powiedzieć kitku dość?
Jak wspomnieliśmy już wyżej: gdyby to od kota zależało dawkowanie smakołyków, najpewniej sypałyby się strumieniami. Dlatego też im bardziej ograniczymy sytuacje, w których nasze futra dostają smakołyki, tym łatwiej będzie nam powiedzieć: STOP. Wydawanie smakołyków kotu zawsze, gdy się o to doprasza prowadzi do szybkiego przyzwyczajenia kota, że może dostać je na zawołanie. A uwierzcie: raz przyzwyczajony kot będzie wołał o nie bez przerwy.
Gdy serwujesz kotu smaczki, niech ma to jakiś cel. Czy robisz to podczas treningu, zabawy, czy jako nagrodę za dobre zachowanie – kot musi czuć, że na smakołyk zasłużył i rozpoznać co takiego zrobił dobrze. Im bardziej potraktujemy przysmaki jako “coś specjalnego”, tym bardziej zmotywowany będzie kot, aby wykonać zadanie, którym na przysmak zasłuży. I pamiętaj, przeKocie: kot nie obrazi się, gdy nie dostanie smakołyka. Nie będzie strzelał fochów, niszczył Twoich mebli na złość, nie poskarży się do TOZ-u. Może stosować różne taktyki, by smaczki wymusić, szczególnie jeśli wcześniej dostawał je bez kontroli. Gdy jednak nie dasz się złamać, kot nauczy się, że wymuszanie nie działa i po prostu odpuści. A to z pewnością wyjdzie mu na zdrowie 🙂
Jak często i w jakich okolicznościach nagradzacie swoje futra smakołykami, przeKoty? A może macie jakieś polecajki dobrych składowo i łatwo dostępnych przysmaków, za którymi Wasze koty wprost szaleją? Dajcie znać w komentarzach!
właśnie w temacie kocich przysmaczków, zauważyłam lukę na rynku…
o ile dla psów jest mnóstwo gryzaków, o tyle dla kotów nie ma przysmaków, które zaspokajałyby potrzebę żucia i tym samym usuwania kamienia z zębów:-(((
To prawda, w przypadku kotów znacznie trudniej o znalezienie typowych „gryzaków” – wynika to najpewniej z faktu, że koty podczas jedzenia skupiają się raczej na rozrywaniu pokarmu niż jego żuciu i takie smaczki mogłyby zwyczajnie nie spełniać swojego zadania. Jeśli jednak chciałabyś przedstawić taką formę przysmaków dla swojego kota, zdecydowanie fajnym pomysłem są np. uszy królicze – znamy sporo kotów, które chętnie po nie sięgają i sobie podgryzają 🙂